Indeks
»
W dniach 4-5 marca łucznicy z całej Polski spotkali się w Kołobrzegu. Dla wielu z nas, zwłaszcza tych z południa kraju, przyjazd nad Bałtyk wiązał się z kilkunastogodzinnym dojazdem. Jednak pomimo często niedogodnej podróży zawodnicy licznie stawili się na XXIII Halowych Mistrzostwach Polski Seniorów w Łucznictwie.
Otóż były to właśnie MISTRZOSTWA POLSKI. Czyli impreza, z samej już nazwy, prestiżowa. Taka powinna być: prestiżowa. Ale czy tak została odebrana przez uczestników? Czy mieszkańcy Kołobrzegu w ogóle wiedzieli, że w ich rodzinnym mieście odbywają się Mistrzostwa Polski? Śmiem wątpić. Osobiście nie zauważyłem nawet jednego afisza. A skoro tak, to zapewne nie było żadnych.
No cóż, można by powtórzyć obiegową opinię, że łucznictwo nie jest popularne. Tak więc po co się promować skoro nikt nie przyjdzie oglądać zawodów. Otóż reklama jest potrzebna, choćby po to, by do klubu Mewa Kołobrzeg zgłosiło się więcej osób chcących trenować łucznictwo. Dziwię się organizatorom, że nie chcieli wykorzystać takiej okazji dla spopularyzowania łucznictwa we własnym mieście. Widocznie w Kołobrzegu jest tylu zawodników, że więcej już nie trzeba.
Świetnie wszyscy (łucznicy) zdajemy sobie sprawę, że z publicznością na zawodach zazwyczaj jest krucho. Jednakże, organizatorzy nie robią prawie nic, aby to zmienić. Ostatnim i chyba jedynym pozytywnym działaniem, jakie mogę sobie przypomnieć, było zorganizowanie ubiegłorocznych Mistrzostw Polski w Prudniku równolegle z imprezą targową organizowaną w hali sportowej. Przynajmniej uczestnicy targów mieli trochę rozrywki, a łucznicy trochę publiczności. Pozwalam sobie poddać ten temat pod rozwagę organizatorom następnych Mistrzostw Polski.
Kolejnym tematem, nadającym się do poruszenia na naszych łamach jest sprawa trofeów sportowych serwowanych zwycięzcom poszczególnych kategorii.
Dyplomy
Organizator Mistrzostw w Kołobrzegu niewątpliwie zwyciężył w kategorii „Trofea sportowe – skąpiec roku 2005”. Dyplomy, które otrzymali finaliści XXIII HMP to prawdopodobnie najpaskudniejsze dyplomy kiedykolwiek przyznane komukolwiek.
Abstrahując od rozmazującego się druku, (czy w ogóle ktoś ma nie rozmazany egzemplarz?) blankiety dyplomów na taką, bądź co bądź, prestiżową imprezę powinny być odrobinę ładniejsze. Czyżby blankiety dyplomów HMP znaleziono w składzie makulatury?
Zazwyczaj, dyplomy, jakie przywożę z zawodów, przypinam na kilka dni do drzwi lodówki. Przyznam jednak, że mimo radości z wicemistrzostwa, nie byłem w stanie patrzeć na mój dyplom. Na dodatek mój pies zaczął warczeć na lodówkę. Dlaczego nie postarano się o dyplomy sygnowane godłem PZŁucz. jakie przyznawano w ubiegłym roku na ogólnopolskich imprezach? Może nie były to wspaniale zaprojektowane dzieła, jednak nie straszyły zwierząt domowych.
Medale
Gdyby, udało się kupić medale jeszcze mniejsze i tańsze to takie niewątpliwie zostałyby wręczone. Całe szczęście, tańszych się już nie produkuje. Ja wiem, że producenci tego rodzaju galanterii metalowej nie grzeszą najlepszym gustem, ale może gdyby wydać o kilka złotych więcej to medale byłyby trochę bardziej okazałe. Szczególnie, jeśli się zaoszczędziło, nie kupując pucharów dla zawodników.
Nagrody finansowe
Były, ale tylko dla łuczników klasycznych. Zgodnie z ostatnio panującą modą, łucznicy bloczkowi nie dostali nic. Nie bardzo wiem sąd wzięła się taka moda. Dzielenie środowiska łuczników na lepszych i gorszych niczemu dobremu nie służy. Ale to już temat na następną okazję.
Żeby nie skończyć tego felietoniku w minorowym nastroju postarałem się doszukać jakiś pozytywów. I znalazłem.
Miejsce pierwsze – spacer nad morzem w zimie. Dla krakowianina to naprawdę atrakcja.
Miejsce drugie – bardzo ładna, nowoczesna hala z dobrym oświetleniem.
Miejsce trzecie – smażone ryby.
Do zobaczenia w Sopocie...
|